Kliknij tutaj --> ☁️ opowiadanie twórcze kamienie na szaniec

Kamienie na szaniec to hołd oddany trzem głównym bohaterom utworu, którzy (jak pisze w przedmowie autor): „w tych niesamowitych latach potrafili żyć pełnią życia”, którzy potrafili wcielić w życie dwa wspaniałe ideały: BRATERSTWO I SŁUŻBĘ. Kamienie na szaniec- rozprawka. „ Kamienie na szaniec ” autorstwa Aleksandra Kamińskiego to lektura, która opowiada o II Wojnie Światowej, a dokładniej o trzech młodych mężczyznach i ich pomysłach na walkę z Hitlerem. Akcja. poleca 85 %. Napisz opowiadanie o obrazie Mokra Wieś. W którym opowiadaniu Tadek i na kogo zlosci się , Napisz opowiadanie twórcze o spotkaniu Świtezianki z Potrzebne opowiadanie o spotkaniu dwóch postaci lite Dalsze losy balladyny potrzebne opowiadanie 200 słów Wymyśl i opowiedz zakończenie o Wandzie Rydygierze i napisz opowiadanie twórcze na podstawie mitu o NiobePROSZĘ Kamienie na szaniec daje naj na dzisiaj 100pkt!!!! 26 marca 1943 ok. godziny 17. Odbicie rudego i innych więźniów. Pierwsza nie udana akcja zwana meksyk. Uwolnienie rudego i 21 więźniów politycznych z siedziby gestapo. Celestynów. Maj 1943. Uwolnienie więźniów jadących do Majdanka. wyskoczenie żołnierza wermahtu przed macka. długie czekanie na pociąg. Uwolnienie więźniów z Site De Rencontre Tchat En Ligne. 12 maja, 2022 22:40 Wśród różnych propozycji tematów opowiadań twórczych jest grupa takich, w których bohater jednego z utworów spotyka się z postacią z innego dzieła literackiego. Stwarza to na początku zasadniczą trudność. Niekiedy osoby te w wymyślonych światach egzystowały w innym czasie i w położonych równie daleko od siebie krajach. Jeśli problem pokonania przestrzeni da się łatwo rozwiązać, to jak przemieszczać się w czasie? Myślę, że napisanie opowiadania na takie tematy jest bardzo trudne, ale dobrze byłoby coś uczniom ósmych klas mimo wszystko doradzić. Nie wykluczam też, że ktoś z młodych błyśnie talentem i pewne podpowiedzi, jak uporać się z technicznymi przeszkodami, utorują uczennicy bądź uczniowi drogę do sukcesów, dużych nakładów, wielkich pieniędzy i nagród za literackie osiągnięcia. A zatem propozycja numer 1. Reinkarnacja. Dusza, jaźń, jestestwo, duch wciela się przez kolejne epoki w różne ciała…ale zachowuje swoje osobowościowe cechy. Kiedyś zetknąłem się z takim oto tematem, który pewien polonista zadał uczennicy: Napisz opowiadanie, w którym jeden z bohaterów „Quo vadis” spotkał się z postacią z „Kamieni na szaniec”. Myślę, choć nie jestem pewny, że dobrą ocenę mogłaby dostać nawet wtedy, gdyby po prostu postawiła przed sobą wybrane osoby i zmusiła je do jakiegoś wspólnego działania. Sądzę, że warto jednak zaznajamiać młodzież ze znanymi literackimi konwencjami i chwytami. A zatem: reinkarnacja. Z „Quo vadis” proponuję Petroniusza. To postać niejednoznaczna, ale wyrazista, obdarzona mocnym charakterem i przekonaniami. Wśród rzymskiej elity na pewno wyróżniał się. Nie lubił przemocy, cenił przyjemności. Już te dwa charakterystyczne rysy czynią z niego ciekawy materiał na bohatera opowiadania, którego akcja toczy się w Warszawie w okresie okupacji. Niechże będzie dyplomatą, urzędnikiem. Ci mogą trzymać się z dala od barbarzyństwa. Petroniusz z powieści Sienkiewicza lubił przepych, wygody, służba państwowa była mu nieobca. Wszak zarządzał kiedyś sprawnie Bitynią, jedną z prowincji cesarstwa. Uczeń zachowa zatem pewną spójność swojej postaci z oryginałem i wykaże się znajomością źródła. Niejednoznaczność charakteru i postaw rzymskiego patrycjusza to wielki atut tego bohatera. Chętnie i bezinteresownie ratował życie niewolników, a jednocześnie czuł do tłumu odrazę. Kiedy w opowiadaniu skonfrontujemy go z chłopcami z Szarych Szeregów… nie będzie wiadomo do końca, jak się zachowa. OPOWIADANIE: Petroniusz wierzył w życie. Dlatego wielokrotnie do niego powracał. Jego dusza wcielała się w kolejnych epokach w różne ludzkie istnienia. Raz był zacnym biskupem w średnich wiekach, kiedy indziej kochającym przepych bankierem. U progu XX wieku narodził się w bogatej mieszczańskiej włoskiej rodzinie i po studiach pracował w dyplomacji. W 1939 roku trafił do Polski. Jako Włoch w służbie państwowej nie mógł krytykować otwarcie nazistów, ale zachowania Niemców w Warszawie budziły jego głęboki sprzeciw. Nienawidził przemocy, lubił piękno, miłość, kolekcjonował dzieła sztuki. W Polakach widział zwykłych ludzi, którzy padli ofiarą wielkiej polityki. Gdy przechadzał się po Warszawie, lubił przypatrywać się robotnikom, młodzieży, kobietom. Podobali mu się. Przypominali mu rodaków. Słyszał o brutalnej masowej egzekucji w Wawrze. Kiedy czytał o niej w gazetach, był wstrząśnięty. Na początku 1940, po karnawałowej zabawie u marszałka von… Petroniusz, a raczej nowy nosiciel jego dawnej duszy szedł pewnym krokiem do swojego domu na Żoliborzu. Jego zakazy poruszania się podczas godziny policyjnej nie dotyczyły. Nie skorzystał z auta i kierowcy. Chciał się przejść. Nagle zobaczył chłopców piszących piórem na dużej wysokości znak Polski walczącej. Przez chwilę obie strony, zupełnie zaskoczone spotkaniem zastygły bez ruchu. Dyplomata nie dostrzegł strachu w oczach młodych mężczyzn. Widział w nich spokój i mocne przekonanie o słuszności tego, co robią. – Jestem Włochem – powiedział. – Nie przeszkadzajcie sobie. – Jesteśmy z organizacji “Wawer”. Służymy w polskim harcerstwie. Petroniusz długo później myślał nad tym, co wtedy zrobił. Wyciągnął wizytówkę i wręczył jednemu z nich, mówiąc: “gdybym mógł kiedyś pomóc”. Najpierw jeden, potem drugi chłopak wyciągnęli do niego prawą rękę. – Jestem “Rudy” – powiedział pierwszy. – Jestem “Alek”, nie nosimy wizytówek. Dziękujemy, może się jeszcze spotkamy. KOMENTARZA CIĄG DALSZY: Oczywiście, panowie z polskiego ruchu oporu wizytówek nie noszą. Działają w konspiracji. Przedstawiają się pseudonimami. Włoch w istocie rzeczy mógłby kiedyś udzielić pomocy Polakom, zwłaszcza dyplomata. Włochy były w sojuszu z Niemcami, ale nie znalazły się w stanie wojny z Polską. A oto wymagania pochodzące od samej Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. Opowiadanie powinno mieć: funkcjonalną narrację, logiczny układ zdarzeń, urozmaiconą fabułę, co wyraża się w przypadku pracy bardzo dobrej zawartością przynajmniej sześciu z poniższych elementów: opisu, charakterystyki bohatera, czasu akcji, miejsca akcji, zwrotu akcji, puenty, punktu kulminacyjnego, dialogu, monologu, retrospekcji. Na samym dole artykułu znajdziecie powyższe opowiadanie z zaznaczonymi kolorami poszczególnymi elementami. A OTO DRUGA MOŻLIWOŚĆ ODBYWANIA WĘDRÓWEK W CZASIE Wehikuł. Uprawdopodobnimy całą operację, czyniąc bohaterem fizyka, który zdobył już tytuł doktora. To nie jest, co prawda literacka postać, ale świadek wydarzeń. Na miejscu – czyli na Litwie roku 1830 – będzie obserwatorem działania innego gotowego „wehikułu” – spotkania dusz zmarłych z żywymi. Dziady to taki gotowy sposób na rozmowy, konfrontacje, nawet współpracę ludzi pomimo upływu lat, a nawet wbrew temu upływowi. Pan Adam Mickiewicz zostawił ósmoklasistom gotowe narzędzie – noc dziadów. To właśnie też wykorzystałem w opowiadaniu poniżej. Aż prosi się, by w obrzędzie uczestniczyli bohaterowie „Pana Tadeusza”. Przecież to ta sama epoka. “Dziady” II i poemat napisany w Paryżu dzieli kilkanaście lat. Nic nie stało na przeszkodzie, by mieszkańcy Soplicowa wzięli udział w obrzędzie przestawionym przez autora w dramacie. Wehikuł czasu mógłby być wykorzystywany dla potrzeb edukacyjnej turystyki. Wycieczki szkolne zamęczyłyby bohaterów lektur, gdyby, oczywiście, podróże w czasie były możliwe, a postaci nie były fikcyjnymi, tylko historycznymi. Taki żart. OPOWIADANIE: Doktor fizyki Mariusz Buka był już po swoich obowiązkowych zajęciach na Politechnice Warszawskiej. Po ćwiczeniach ze studentami miał laboratorium wyłącznie do swojej dyspozycji. Postanowił znów skorzystać z wehikułu czasu. Robił to wielokrotnie, prowadził badania, ale, nie ukrywajmy, był to jeden z jego przywilejów. Podróżował także dla przyjemności. Zegar pokazał rok 1830. Tym razem doktor Buka wybrał się do Soplicowa na Litwie. Zofia i Tadeusz Soplicowie spojrzeli na pojazd z nieukrywanym niezadowoleniem. Mieli już dość. Od kilku lat przybywały do nich z przyszłości szkolne wycieczki, dziennikarze, pisarze, dokumentaliści. Nie chcieli znów opowiadać o swoim życiu. Dziś celebrowali święto. Dzień był wyjątkowy. Po krótkiej rozmowie zgodzili się jednak, by Buka poszedł z nimi, ściślej mówiąc: za nimi. Doktor fizyki nie przejmował się chłodnym przyjęciem. Czuł, że tego wieczoru będzie uczestniczył w czymś wyjątkowym. Grupki mężczyzn i kobiet szły na cmentarz. Ich sylwetki znikały we wnętrzu kaplicy. Był późny listopadowy wieczór. – Możesz wejść, ale milcz – zezwolił starzec z brodą przy drzwiach. „Dziady” – wyszeptał do siebie Buka. – Ale fart. Tadeusz i Zosia przyzywali imiona rodziców, Jacka i Ewy. Głosy im się łamały. Było to dla nich wielkie przeżycie. Świetliste postaci z zaświatów pojawiły się po głośnych prośbach gromady. Guślarz pozwolił im spełnić życzenia. Padli sobie w ramiona, choć po dłuższej chwili musieli odejść każde w swoją stronę. Po kilku godzinach Buka sporządzał sprawozdanie z eksperymentu. Sceny rozstania zakochanych, Horeszkówny i Soplicy opisywać nie chciał. Zamknął oczy i zamyślił się… Przypomniał sobie ze szkoły: dobrze widzi się tylko sercem. OPOWIADANIE TWÓRCZE NA MOTYWACH “PANA TADEUSZA” I “DZIADÓW” CZ. II Wersja bez udziału osoby ze współczesności. Tadeusz i Zosia żyli szczęśliwie, choć gospodarowali na ziemi ze zmiennym szczęściem. Po powrocie Soplicy z wyprawy na Moskwę młodzi przez pewien czas byli nękani przez władze rosyjskie, ale i to się skończyło. Ich dzieci rosły zdrowe. Czegóż mogli jeszcze potrzebować? Synek i córeczka coraz dalej zapuszczali się podczas zabaw od domu. Maciej i Kasia słyszeli stąd i zowąd o burzliwych losach ich dziadków. Zaczęli zadawać rodzicom kłopotliwe pytanie. W końcu nie było wyjścia. Tadeusz i Zosia musieli im opowiedzieć całe dzieje budzącego grozę sporu, tragicznej miłości, a nawet morderstwa. Wzburzyło to umysły dzieci. Źle spały, a dziewczynka nawet popłakiwała. W końcu stroskani rodzice wpadli na pewien pomysł. – Nazywają was guślarzem – rzekł Tadeusz do starca z siwą brodą o trudnym do określenia wieku. – Potrzebuję waszej pomocy. – Ludzie gadają różnie, czasem wielkie głupstwa – zagadkowo odparł ubogo ubrany mężczyzna, patrzący jednak w oczy rozmówcy niezwykle uważnie. – Nie udawajcie, wiem dobrze. Odprawiacie dziady. Soplica przedstawił sprawę. Wyjaśnił, że chce pojednania między zmarłymi i tego, by mogły być świadkami zawarcia zgody i przebaczenia jego dzieci. Mężczyzna nazywany Guślarzem wyraził zgodę. Do ceremonii pozostało jeszcze trzydzieści dni. Był początek października. Kiedy Tadeusz, Zosia, Kasia i Maciej weszli do kaplicy, gromada mieszkańców wsi już była zanurzona w modlitwie. Guślarz wezwał najpierw ducha Horeszki, a potem księdza Robaka. Zjawy mężczyzn zbliżyły się do siebie i uklękły. Głośno poprosiły o wybaczenie, a potem wstały i padły sobie w ramiona. Krótko po odesłaniu ich w zaświaty Guślarz zaprosił Jacka jeszcze raz i Ewę Horeszkównę. Zjawy długo patrzyły na siebie z nieukrywaną miłością i smutkiem, a potem, trzymając się za ręce, odeszły w pokoju. Mistrz ceremonii zaprosił jeszcze tragicznie zmarłą matkę Tadeusza, a ona jako jedyna dostała prawo przytulenia swoich wnucząt. Każde z nich dostało od babci gałązkę rozmarynu i bukiecik niezapominajek. Tadeusz i Zosia byli przekonani, że roślinki po obrzędzie i wyjściu z kaplicy znikną. Dzieci doniosły je do domu, wsadziły do ziemi i odtąd każdej wiosny kwitły, rozrastały się, cieszyły oczy. Przypominały także o najbardziej chyba pozostawionej samej sobie, osamotnionej i skrzywdzonej postaci „Pana Tadeusza”. KOMENTARZ: Zobaczcie, proszę, ile tu znakomitej literackiej zabawy. Światy „Pana Tadeusza” i „Dziadów” znakomicie się do tego nadają. Przystają do siebie. Akcja obu dzieł toczyła się w tym samym regionie i powstały w epoce uczuć, wiary w tajemne siły, pozamaterialne światy. POWYŻSZE OPOWIADANIE TAKŻE ZNAJDZIECIE NA DOLE ARTYKUŁU Z ZAZNACZONĄ KOLORAMI ZAWARTOŚCIĄ, NA KTÓRĄ SZANOWNA KOMISJA BARDZO LICZY 🙂 DLA CIERPLIWYCH SUPLEMENT, CZYLI BOHATEROWIE LEKTUR W ŚWIECIE WSPÓŁCZESNYM: Przeczytajcie proszę propozycję opowiadania, którego akcja rozegra się nad jeziorem Gopło, a będzie w jakimś sensie kontynuacją wydarzeń przedstawionych w dramacie Słowackiego. Jak to się dziś mawia – bohaterowie, ściślej rzecz ujmując: bohaterka uniwersum Słowackiego. Najpierw wersja dłuższa, potem krótsza… ale może lepiej wypełniająca wymagania egzaminacyjne: Mieszkańcy wiosek położonych nad Gopłem w większości z zadowoleniem przyjęli rozpoczęcie budowy wielkiego hotelu. Co prawda mówiono, że konserwator przyrody przymknął oko na naruszenie prawa o ochronie krajobrazu, złośliwi podejrzewali, że został skorumpowany, ale młodzież cieszyła się, że coś się dzieje w ich okolicy, starsi liczyli na wzrost dochodów i miejsca pracy. Miesiąc po wycięciu lasu pojawił się duży dźwig. Jego długie ramię wybiegało daleko nad taflę wody, prace przebiegały sprawnie, ale nieoczekiwanie w pewnym momencie zostały przerwane. Miejscową ludność poruszyły pogłoski, że doszło do zuchwałej kradzieży. Żuraw zniknął, a ludzi z sąsiedztwa zaczęła przepytywać policja. – Panie kolego – do wysokiego trzydziestolatka w kasku budowlańca zwrócił się starszy mężczyzna w drogim garniturze – widzi pan, sytuacja jest naprawdę trudna. Zapłacimy kary za opóźnienie. Firma ubezpieczeniowa nie chce zapłacić odszkodowania, ponieważ brak dowodów na przeprowadzenie kradzieży. Inwestor chce się wycofać i nas obciążyć z tytułu poniesionych strat. – Nic nie poradzę – odrzekł mężczyzna, najwidoczniej kierownik budowy. – Dźwig zniknął. Nurkowie w wodzie niczego nie znaleźli, nawet jednej śruby. Kamery z monitoringu badali specjaliści. Nie było zakłóceń w pracy serwera, nie było przerwy w nagraniach ani śladu manipulacji w materiale. Żadnych śladów na drodze, żadnych świadków. Przecież to potężna konstrukcja, nie mogła wyparować. Nie rozbiera się jej w kilka minut. Nic nie rozumiem, policja też chce zamknąć śledztwo. – Nie wiem, czy pan osobiście nie będzie odpowiadał. To pana działka, odpowiedzialność za plac budowy. Wolałbym tego uniknąć, ale moi szefowie nie odpuszczą. Może to panu poważnie zaszkodzić. Młody człowiek po rozmowie z dyrektorem przedsiębiorstwa zamyślił się i przygnębiony wyszedł na dłuższy spacer. Nieoczekiwanie zachwycił go nagle widok jeziora. Wcześniej jakoś nie zwrócił uwagi na piękno okolicy. Usiadł i obserwował spektakl, jaki właśnie się zaczął. Krwawe słońce kryło się za horyzontem. Światło odbijało się w wodzie. – A „Balladynę”, młody człowieku, to w szkole czytałeś? – starszy mężczyzna przerwał samotność kierownika budowy. – A tak, jak wszyscy. Kiedyś. – Goplanę wkurzyliście. Nie spodobało jej się niszczenie jej królestwa. – Dobre brednie. I co? Może ona gwizdnęła trzydzieści ton żelastwa i betonu? – Mów, co chcesz, młody człowieku, ale śladu po tym waszym urządzeniu nie ma i nikt nie umie wyjaśnić, jak doszło do rzekomej kradzieży. – Jeśli ma pan pomysł, jak ten dźwig odebrać od jaśnie wielmożnej Goplany, to pan mów, ale jeśli nie, to daj, staruszku, spokój. Tajemniczy wieśniak zniknął. Zamiast niego pojawiła się obok kierownika budowy piękna kobieta. – Mogę cofnąć czas, mogę wymazać z ludzkiej pamięci wszystko, co tu się działo. Nie wiedziałam, że sprowadzę na głowę jakiegoś człowieka takie kłopoty. Mężczyzna chciał powiedzieć mniej więcej coś takiego: – Co to jest? Zlot wariatów? Druidzi, magowie, elfy, a ten stary to może Gandalf? Słowa jednak nie popłynęły. Czuł dziwny spokój. W umyśle pobrzmiewało mu zdanie: „Już nigdy nie wezmę udziału w niszczeniu natury.” Zrobiło się ciemno. Na głowie nie miał kasku. Tam, gdzie prowadził budowę, rósł las. Smartfon pokazywał ten sam dzień i miesiąc, ale rok wcześniej. Szedł do najbliższej drogi i wiedział, że nigdy nikomu nie będzie mógł o tym wszystkim opowiedzieć. KOMENTARZ Goplana – jak w utworze Słowackiego ingeruje w świat ludzi i żałuje, że sprawiła komuś kłopot. Na szczęście nie zakochała się znowu niefortunnie w jakimś gamoniu. Jest magia i nadprzyrodzone możliwości Goplany. Przyroda to królestwo nimfy, ma prawo zapobiec jego zniszczeniu. WERSJA KRÓTSZA: Kierownik budowy nowoczesnego hotelu nad Gopłem przygnębiony wyszedł na spacer. Groziła mu utrata pracy, a może nawet proces. Wielki dźwig w nieustalony dotąd sposób zniknął z placu. Nie było śladów wywiezienia, kamery niczego nie zarejestrowały, nurkowie w wodzie nie znaleźli nawet śrubki. Jakby wyparował. Podejrzewano ekologów, którzy protestowali przeciwko szpeceniu krajobrazu, ale były to raczej niegroźne dzieciaki. Inżynierowi Jackowi B. nie było wesoło, zwłaszcza po rozmowie z szefem. Nieoczekiwanie zachwycił go nagle widok jeziora. Wcześniej jakoś nie zwrócił uwagi na piękno okolicy. Usiadł i obserwował spektakl, jaki właśnie się zaczął. Krwawe słońce kryło się za horyzontem. Światło odbijało się w wodzie. – A „Balladynę”, młody człowieku, to w szkole czytałeś? – starszy mężczyzna przerwał samotność kierownika budowy. – A tak, jak wszyscy. Kiedyś. – Goplanę wkurzyliście. Nie spodobało jej się niszczenie jej królestwa. – Dobre brednie. I co? Może ona gwizdnęła trzydzieści ton żelastwa i betonu? – Mów, co chcesz, młody człowieku, ale śladu po tym waszym urządzeniu nie ma i nikt nie umie wyjaśnić, jak doszło do rzekomej kradzieży. – Jeśli ma pan pomysł, jak ten dźwig odebrać od jaśnie wielmożnej Goplany, to pan mów, ale jeśli nie, to daj, staruszku, spokój. Tajemniczy wieśniak zniknął. Zamiast niego pojawiła się obok kierownika budowy piękna kobieta. – Mogę cofnąć czas, mogę wymazać z ludzkiej pamięci wszystko, co tu się działo. Nie wiedziałam, że sprowadzę na głowę jakiegoś człowieka takie kłopoty. Mężczyzna chciał powiedzieć mniej więcej coś takiego: – Co to jest? Zlot wariatów? Druidzi, magowie, elfy, a ten stary to może Gandalf? Słowa jednak nie popłynęły. Czuł dziwny spokój. W umyśle pobrzmiewało mu zdanie: „Już nigdy nie wezmę udziału w niszczeniu natury.” Zrobiło się ciemno. Na głowie nie miał kasku. Tam, gdzie prowadził budowę, rósł las. Smartfon pokazywał ten sam dzień i miesiąc, ale rok wcześniej. Szedł do najbliższej drogi i wiedział, że nigdy nikomu nie będzie mógł o tym wszystkim opowiedzieć. OPOWIADANIE TWÓRCZE NA MOTYWACH “OPOWIEŚCI WIGILIJNEJ” Opowiadanie dalekie od oryginału, ale zbudowane na motywach „Opowieści wigilijnej” . Pozostawiamy następujące opozycje postaw: chciwość – życzliwość wyzysk pracownika – ludzkie traktowanie podwładnego celebrowanie Świąt Bożego Narodzenia – praca w Święta Bożego Narodzenia. Co jest innego? Brak nadprzyrodzonego czynnika. Zastąpiony został działaniem kobiecego ciepła i uroku, a także empatią dawnej pracowniczki. Postać stojąca na pozycji Scrooge’a jest typem tyrana, ale sam korzysta z uroków życia. Zapraszamy: Był ciemny, ponury i chłodny grudniowy wieczór. Młoda pracowniczka kancelarii prawnej, Emilia Nowak wracała do swego małego mieszkanka na obrzeżach Warszawy. Jej lokum miało tylko dwie zalety. Było i nie musiała za nie dużo płacić. Wigilia była nazajutrz. Długo czekała na kilka dni wolnego. Cieszyła się na wyjazd do domu, rodziców, przyjaciół. Niestety, perspektywa miłych spotkań i radosnej Wigilii dziś właśnie nieoczekiwanie ulotniła się wraz z rozporządzeniem prezesa firmy. Zarządził dyżury i pracę w okresie Świąt. Do domu musiałaby jechać pół dnia, może dłużej, a powrót trwałby tyle samo. Dwudziestego czwartego grudnia w biurze musiałaby siedzieć do a dwudziestego szóstego rano już stawić się znowu do pracy. Podróż w dalekie rodzinne strony straciła sens. Emilia była załamana. Ernest Górski, mecenas Ernest Górski, prezes zarządu wielkiej warszawskiej kancelarii szykował się do wyjścia na opłatek prawników. – Cześć! – powiedziała, wchodząc do pokoju piękna wysoka blondynka. – Gotowy? – Już prawie – uśmiechnął się i czule objął kobietę. – Mam nadzieję, że przynajmniej tym razem pozawieszałeś wszystkie sprawy na czas świąt. – Ja tak, ale pracownicy będą na zmianę dyżurowali bez przerwy nawet w Wigilię i Sylwestra. – Czy dobrze zrozumiałam? Każesz im przyjść nawet 25-ego i 26-ego? – No cóż, żeby zrobić aplikację u Ernesta Górskiego i Wspólników, trzeba na to zapracować. – Nie podoba mi się to – surowo spojrzała kobieta. – Wiesz, że sama przez wiele lat pracowałam w kancelariach i nigdzie szefostwo nie przeciążało tak pracowników. To bardzo nieładnie. Mężczyzna zamyślił się i doszedł do wniosku, że nie chce psuć sobie wieczoru. Wykonał jeden telefon. Chwilę potem Emilia otrzymała sms, podobnie jak wielu innych pracowników kancelarii. „Wesołych Świąt, wszyscy macie wolne do drugiego stycznia, Ernest Górski”. Emilia popatrzyła w niebo. Właśnie rozbłysła pierwsza gwiazdka. OBIECANE POWYŻEJ WERSJE OPOWIADAŃ Z ZAZNACZONYMI KOLORAMI I KURSYWĄ ELEMENTAMI UWZGLĘDNIANYMI W OCENIANIU. A oto wymagania pochodzące od samej Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. Opowiadanie powinno mieć: funkcjonalną narrację, logiczny układ zdarzeń, urozmaiconą fabułę, co wyraża się w przypadku pracy bardzo dobrej zawartością przynajmniej sześciu z poniższych elementów: opisu, charakterystyki bohatera, czasu akcji, miejsca akcji, zwrotu akcji, puenty, punktu kulminacyjnego, dialogu, monologu, retrospekcji. PRZECZYTAJCIE JESZCZE RAZ: Petroniusz wierzył w życie. Dlatego wielokrotnie do niego powracał. Jego dusza wcielała się w kolejnych epokach w różne ludzkie istnienia. Raz był zacnym biskupem w średnich wiekach, kiedy indziej kochającym przepych bankierem. U progu XX wieku narodził się w bogatej mieszczańskiej włoskiej rodzinie i po studiach pracował w dyplomacji. W 1939 roku trafił do Polski. Jako Włoch w służbie państwowej nie mógł krytykować otwarcie nazistów, ale zachowania Niemców w Warszawie budziły jego głęboki sprzeciw. Nienawidził przemocy, lubił piękno, miłość, kolekcjonował dzieła sztuki. W Polakach widział zwykłych ludzi, którzy padli ofiarą wielkiej polityki. Gdy przechadzał się po Warszawie, lubił przypatrywać się robotnikom, młodzieży, kobietom. Podobali mu się. Przypominali mu rodaków. Słyszał o brutalnej masowej egzekucji w Wawrze. Kiedy czytał o niej w gazetach, był wstrząśnięty. Na początku 1940, po karnawałowej zabawie u marszałka von… Petroniusz, a raczej nowy nosiciel jego dawnej duszy szedł pewnym krokiem do swojego domu na Żoliborzu. Jego zakazy poruszania się podczas godziny policyjnej nie dotyczyły. Nie skorzystał z auta i kierowcy. Chciał się przejść. Nagle zobaczył chłopców piszących piórem na dużej wysokości znak Polski walczącej. Przez chwilę obie strony, zupełnie zaskoczone spotkaniem zastygły bez ruchu. Dyplomata nie dostrzegł strachu w oczach młodych mężczyzn. Widział w nich spokój i mocne przekonanie o słuszności tego, co robią. – Jestem Włochem – powiedział. – Nie przeszkadzajcie sobie. – Jesteśmy z organizacji “Wawer”. Służymy w polskim harcerstwie. Petroniusz długo później myślał nad tym, co wtedy zrobił. Wyciągnął wizytówkę i wręczył jednemu z nich, mówiąc: “gdybym mógł kiedyś pomóc”. Najpierw jeden, potem drugi chłopak wyciągnęli do niego prawą rękę. – Jestem “Rudy” – powiedział pierwszy. – Jestem “Alek”, nie nosimy wizytówek. Dziękujemy, może się jeszcze spotkamy. xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx A oto wymagania pochodzące od samej Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. Opowiadanie powinno mieć: funkcjonalną narrację, logiczny układ zdarzeń, urozmaiconą fabułę, co wyraża się w przypadku pracy bardzo dobrej zawartością przynajmniej sześciu z poniższych elementów: opisu, charakterystyki bohatera, czasu akcji, miejsca akcji, zwrotu akcji, puenty, punktu kulminacyjnego, dialogu, monologu, retrospekcji. Tadeusz i Zosia żyli szczęśliwie, choć gospodarowali na ziemi ze zmiennym szczęściem. Po powrocie Soplicy z wyprawy na Moskwę młodzi przez pewien czas byli nękani przez władze rosyjskie, ale i to się skończyło. Ich dzieci rosły zdrowe. Czegóż mogli jeszcze potrzebować? Synek i córeczka coraz dalej zapuszczali się podczas zabaw od domu. Maciej i Kasia słyszeli stąd i zowąd o burzliwych losach ich dziadków. Zaczęli zadawać rodzicom kłopotliwe pytanie. W końcu nie było wyjścia. Tadeusz i Zosia musieli im opowiedzieć całe dzieje budzącego grozę sporu, tragicznej miłości, a nawet morderstwa. Wzburzyło to umysły dzieci. Źle spały, a dziewczynka nawet popłakiwała. W końcu stroskani rodzice wpadli na pewien pomysł. – Nazywają was guślarzem – rzekł Tadeusz do starca z siwą brodą o trudnym do określenia wieku. – Potrzebuję waszej pomocy. – Ludzie gadają różnie, czasem wielkie głupstwa – zagadkowo odparł ubogo ubrany mężczyzna, patrzący jednak w oczy rozmówcy niezwykle uważnie. – Nie udawajcie, wiem dobrze. Odprawiacie dziady. Soplica przedstawił sprawę. Wyjaśnił, że chce pojednania między zmarłymi i tego, by mogły być świadkami zawarcia zgody i przebaczenia jego dzieci. Mężczyzna nazywany Guślarzem wyraził zgodę. Do ceremonii pozostało jeszcze trzydzieści dni. Był początek października. Kiedy Tadeusz, Zosia, Kasia i Maciej weszli do kaplicy, gromada mieszkańców wsi już była zanurzona w modlitwie. Guślarz wezwał najpierw ducha Horeszki, a potem księdza Robaka. Zjawy mężczyzn zbliżyły się do siebie i uklękły. Głośno poprosiły o wybaczenie, a potem wstały i padły sobie w ramiona. Krótko po odesłaniu ich w zaświaty Guślarz zaprosił Jacka jeszcze raz i Ewę Horeszkównę. Zjawy długo patrzyły na siebie z nieukrywaną miłością i smutkiem, a potem, trzymając się za ręce, odeszły w pokoju. Mistrz ceremonii zaprosił jeszcze tragicznie zmarłą matkę Tadeusza, a ona jako jedyna dostała prawo przytulenia swoich wnucząt. Każde z nich dostało od babci gałązkę rozmarynu i bukiecik niezapominajek. Tadeusz i Zosia byli przekonani, że roślinki po obrzędzie i wyjściu z kaplicy znikną. Dzieci doniosły je do domu, wsadziły do ziemi i odtąd każdej wiosny kwitły, rozrastały się, cieszyły oczy. Przypominały także o najbardziej chyba pozostawionej samej sobie, osamotnionej i skrzywdzonej postaci „Pana Tadeusza”. DZIĘKUJĘ ZA CIERPLIWOŚĆ. ZAJRZYJCIE KONIECZNIE DO DZIAŁU “JAK PISAĆ”, BY KORZYSTAĆ Z PORADNIKÓW-SAMOUCZKÓW SKIEROWANYCH DO MATURZYSTÓW I UCZNIÓW KLAS ÓSMYCH ZWŁASZCZA, A TAKŻE ICH NAUCZYCIELI I RODZICÓW. Oto linki do omówień niektórych lektur na tej stronie: “Kamienie na szaniec” “Pan Tadeusz” “Opowieść wigilijna” “Balladyna” “Mały Książę” Młodszym Uczniom i Rodzicom polecę także dwa filmy bliskie w jakiś sposób konwencji kina familijnego; Omówienia znajdziecie na blogu: “Dzieci niebios” “Hugo i jego wynalazek” Drodzy Czytelnicy, jeśli chcecie podziękować autorowi za jego pracę, to macie kilka możliwości do wyboru: odwiedzajcie stronę, wracajcie tu jak najczęściej zainteresujcie znajomych ofertą Sztuki Słowa – polećcie mnie jako polonistę przygotowującego solidnie do matury z języka polskiego na poziomie podstawowym, rozszerzonym, do matury międzynarodowej, do egzaminu ósmoklasisty polubcie na Facebooku fanpejdż strony: Klasyka Literatury i Filmu wpłaćcie symboliczną kwotę na konto firmowe z adnotacją w tytule: SERWIS EDUKACYJNY Właściciel: Sztuka Słowa PL, Tomasz Filipowicz Nr konta: 15 2490 0005 0000 4500 8617 6460 Tytułem: SERWIS EDUKACYJNY Wyświetlenia: 3 896 Kategoria: Jak pisać zapytał(a) o 15:08 Kamienie na szaniec. Bardzo bym Was prosiła, abyście mi streścili tą lekturę, jutro mam kartkówkę ;/ a ja nic nie umiem ;x nie przeczytam w jeden dzień, a podawanie linków .. em! lepiej nie, bo już wszystko czytała, a ja potrzebuję szczegółów .. Pomożecie! NAJ! : ) To pytanie ma już najlepszą odpowiedź, jeśli znasz lepszą możesz ją dodać 1 ocena Najlepsza odp: 100% Najlepsza odpowiedź נυℓυ$$ια odpowiedział(a) o 15:12: Wszystko co musisz wiedzieć:Aleksander Kamiński (1903-1978)Pedagog, historyk, działacz harcerski. W czasie okupacji jeden z organizatorów Szarych Szeregów. Kierował Biurem Informacji i Propagandy Okręgu warszawskiego AK, stał na czele Małego Sabotażu. Pochowany na warszawskich Powązkach, obok kwatery Alka, Rudego i BYLI BOHATEROWIE?Bohaterowie tej książki to przede wszystkim Rudy-Jan Bytnar, Zośka-Tadeusz Zawadzki oraz Alek-Maciej Aleksy Dawidowski. Poznajemi ich, gdy dopiero wchodzą w życie. Inteligentni, zdolni, ambitni, planowali podbić świat. I nagle ten ich świat runął - rozpoczęła się wojna, więc muszą przyjąć wobec niej jakąś postawę. Przyjmując za swoje motto słowa: być zwyciężonym i nie ulec - to zwycięstwo, postanowili walczyć. Tak wychował ich dom, szkoła, harcerstwo. Nie wszystko jednak było proste. W ich dekalogu dotąd nie pojawiło się słowo: zabijać. Niełatwo wprowadzić je do codziennego szybko dojrzeć. Wcześnie poczuli się odpowiedzialni- za rodziców, kolegów, akcje. Przywykli do życia w ciągłym starachu. Stali się nieugięci i nauczyli się żelaznej okupacji był dla nich czasem wielkiej próby charakterów. Ci młodzi ludzie wyszli z niej zwycięsko. Daltego "Kamienie na szaniec" nazwano opowieścią o "ludziach, którzy potrafią pięknie umierać i pięknie żyćW JAKI SPOSÓB WALCZYLI?Uczestniczyli w tajnym nauczaniu, bo to też rodzaj walki z okupantem. Rozwieszali polskie flagi, do niemieckich restauracji i kin wpuszczali łzawiące gazy. wybijali witryny w tych zakładach fotograficznych, które eksponowały zdjęcia Niemców. Alek zasłynął tzw. aferą kopernikowską. Płytę z niemieckim szyldem zastąpił polską tablicą z napisem Mikołajowi Kopernikowi- działacze Grup Szturmowych, w noc sylwestrową 1942/1943, wzięli udział w akcji wykolejenia pociągu niemieckiego, wiozącego sprzęt wojenny na front w Rosji. Kolejne wyzwanie stanowiła akcja pod Arsenałem...DLACZEGO ZGINĘLI RUDI I ALEK?W marcu 1943 roku aresztowany został Heniek, komendant Grup Szturmowych. W jego notatniku gestapo znajduje adres i nazwisko Rudego, w wyniku czego został on aresztowany i przewieziony na Aleję Szucha. Mmimo strasznych tortur nikogo nie wydał. Choć dotychczas nie praktykowano "odbijania więźniów" dla Rudego postanowiona zrobić kierował Orsza. W pobliżu Arsenału zaatakowano samochód, w którym przewożony był Rudy i inni więźniowie. Akcja powiodła się lecz w czasie strzelaniny ranny został Alek. mimo natychmiastowej operacji nie udało się go uratować. Tego samego dnia, 30 marca 1943 roku, umarł także Rudy. Był tak katowany podczas przesłuchania, że nie miał szans Alka, choć nieodżałowana, była czymś naturalnym w wojennej zawierusze lecz śmierci Rudego dywersanci wybaczyć nie potrafili. Wkrótce jego oprawcy ponieśli POTOCZYŁY SIĘ LOSY ZOŚKI?Najpierw dowodził akcją pod Celestynowem, dzięki której udało się odbić grupę więźniów przewożonych z obozu w Majdanku do Ośięcimia. Potem został dowódcą akcji pod Czarnocinem, gdzie miał wysadzić most podczas przejazdu niemieckiego pociągu z amunicją. W czasie tej akcji od samego początku prześladował go pech. Zaczęło się od strzelaniny z Niemcami, w której zginęło trzech ludzi. Potem Zośka pomylił drogę co wpłynęło na opóźnienie akcji. Most udało się wysadzić ale tylko częściowo. podczas odwrotu mieli wypadek samochodowy. W potyczce z Niemcami zgięli znowu ludzie. Zośka jednak przeżył. Udało mu się poraz kolejny- uciec z ulicznej łapanki. Sukcesem zakończyła się kolejna akcja- likwidacja jednego z posterunków żandarmerii niemieckiej we wsi Sieczychy. Zginęła tylko jedna osoba - OZNACZA TYTUŁ'' KAMIENI NA SZANIEC''?Gdy skatowany przez gestapo Rudy umiera, prosi Czarnego Jasia, by ten zadeklamował mu utwór ''Testamen mój" Juliusza Słowackiego. " Rudy trzymał w dłoni rękę Zośki i szeptem powtórzył sinymi wargami jedną ze zwrotek:Lecz zaklimam - niech żywi nie tracą nadzieiI przed narodem niosą oświaty kaganiec;A kiedy trzeba; na śmierć idą po kolei,Jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec!Wiersz ten Słowacki pisał gdy Polska był a pod zaborami. Miał świadomość, że odzyskanie niepodległości wymaga ofiar. Wiedzieli też o tym chłopcy z konspiracji. Byli spadkobiercami testamentu Słowackiego i wypełnili Słowackiego stanowił inspirację dla Zośki. Załamany po śmierci Alka i Rudego, wyjechał na wieś i tam spisał swoje wspomnienia. Nadał im właśnie tytuł "Kamienie na szaniec". Gdy dowiedział się, że Aleksander Kamiński chce napisać o jego przyjaciołach książkę, poprosił, by właśnie tak brzmiał jej na szaniecPowieść Aleksandra Kamińskiego. Utwór oparty na autentycznych wydarzeniach z okresu II wojny światowej. Grupa przyjaciół, harcerzy, wśród nich Alek, Zośka i Rudy, kończy Liceum im. Stefana Batorego w 1939 r. i zamiast realizować piękne plany, staje wobec wojennej rzeczywistości. Początkowo aktywni uczestnicy Małego Sabotażu, z czasem przechodzą do Grup Szturmowych i tam obejmują dowództwo. Dojrzewają wśród dramatycznych zdarzeń okupacyjnej codzienności i stają się żołnierzami podziemnej armii, nie wyrzekając się uroków i marzeń młodości. Niemal wszystkim jednak przyjdzie zapłacić najwyższą cenę za wierność, lojalność i wiarę w sens walki mówi o swojej książce, że jest to: Opowieść o wspaniałych ideałach braterstwa i służby, o ludziach, którzy potrafią pięknie umierać i pięknie żyć. Tytuł nawiązuje do wiersza Juliusza Słowackiego Testament Aleksy (1920-1943) - bohater "Kamieni na szaniec" Aleksandra Kamińskiego, podharcmistrz, członek podziemnej organizacji "Wawer", dowódca drużyny GS (Grup Szturmowych), udekorowany krzyżem Virtuti Militari. W akcjach Małego Sabotażu szczególnie wyróżnił się zdjęciem niemieckiej tablicy z pomnika Kopernika, wymalowaniem na murze Muzeum Narodowego napisu: Ludu Warszawy - jam tu! Jan Kiliński, wybijaniem szyb w zakładach fotograficznych. Później dowodził akcjami dywersyjnymi. W czasie akcji "Pod Arsenałem", która miała na celu odbicie Rudego z rąk gestapowców, został śmiertelnie ranny w brzuch. Zmarł 30 marca 1943 r., tego samego dnia, co uwolniony przyjaciel. Jego imieniem "Alek" nazwany został pluton Bytnar, bohater "Kamieni na szaniec" Aleksandra Kamińskiego, harcmistrz, członek podziemnej organizacji "Wawer", dowódca plutonu GS, udekorowany Krzyżem Walecznych. Chłopiec wszechstronnie uzdolniony, autor rysunków żółwi i kotwic na warszawskich murach oraz wielu rozwiązań technicznych ułatwiających akcje Małego Sabotażu. Inicjator spotkań samokształceniowych wśród walczącej młodzieży. Później dowodził akcjami dywersyjnymi. Aresztowany przez gestapo, uwięziony na Pawiaku i przesłuchiwany w Alei Szucha, został odbity przez przyjaciół w czasie akcji "Pod Arsenałem". Niestety, wskutek odniesionych na torturach ran zmarł 30 marca 1943 r. Jego imieniem "Rudy" nazwana została kompania GS w batalionie "Zośka".ZośkaTadeusz Zawadzki, bohater "Kamieni na szaniec" Aleksandra Kamińskiego, harcmistrz, komendant rejonu Mokotów Górny w podziemnej organizacji "Wawer", pierwszy komendant GS na terenie Warszawy. Wyjątkowo zdolny, mówiono o nim: urodzony organizator, umysł zdolny do bystrej i trafnej pracy w warunkach największego napięcia nerwowego. Pomysłodawca akcji "Pod Arsenałem". Jeden z inicjatorów tajnych kompletów, prowadzonych przez dawnych nauczycieli z Liceum im. Batorego. Poległ 20 sierpnia 1943 r. pod Sieczychami (był jedyną ofiarą całkowicie udanej akcji likwidacji posterunku żandarmerii).Prowadził pamiętnik oraz napisał wspomnienia o Rudym, zatytułowane "Kamienie rzucane na szaniec". To on nalegał, aby Aleksander Kamiński nadał swojej książce taki właśnie tytuł. Jego imieniem "Zośka" został nazwany batalion "Kamieni na szaniec", utworu opartego na faktach. Opowiada o rzeczywistych wydarzeniach z okresu drugiej wojny światowej (lata 1939-1943), w których bierze udział grupa młodych przyjaciół, harcerzy, absolwentów warszawskiego Liceum im. Stefana Batorego. Alek, Zośka i Rudy kończą szkołę w 1939 r. i zamiast realizować piękne plany na przyszłość, stają wobec wojennej rzeczywistości. Wytrwali, mężni, pełni poświęcenia i oddania należą do najaktywniejszych uczestników akcji Małego Sabotażu, później przechodzą do Grup Szturmowych, gdzie z czasem obejmują dowództwo. Z młodych chłopców przemieniają się w dojrzałych mężczyzn i znakomitych żołnierzy. Kiedy w ręce gestapo dostaje się Rudy i, torturowany w śledztwie, milczy, by nie wydać kolegów, ci postanawiają odbić przyjaciela. Słynna akcja "Pod Arsenałem" zakończona jest sukcesem, ale Rudy umiera z powodu odniesionych ran i wycieńczenia. Tego samego dnia umiera Alek, który w czasie akcji został ranny w brzuch. Zośka ginie w 1943 r., jest jedyną ofiarą zwycięskiego szturmu (pod jego dowództwem) na posterunek żandarmerii w Sieczychach. Autor mówi o swojej książce, że jest to: Opowieść o wspaniałych ideałach braterstwa i służby, o ludziach, którzy potrafią pięknie umierać i pięknie żyć. Tytuł nawiązuje do wiersza Juliusza Słowackiego "Testament mój".CiekaweAutorem książki „Kamienie na szaniec”, wydanej już w 1943 roku, jest Aleksander Kamiński, naukowiec, doskonały pisarz i wybitny działacz harcerski w dwudziestoleciu międzywojennym. Wszystko, co pisał: poradniki, podręczniki, wspomnienia czy opowiadania, było i jest zawsze autentyczne, zgodne z rzeczywistością, głęboko przemyślane i przeżyte. „Kamienie na szaniec” to lektura bardzo popularna i interesująca, czytana obowiązkowo przez Polaków od kilku pokoleń. Autor przybliża nam losy młodzieży polskiej w okupowanej Warszawie podczas II wojny światowej. Wszystkie opisane wydarzenia są prawdziwe i mają miejsce w latach 1939-1943. Głównymi bohaterami książki są: Zośka - Tadeusz Zawadzki, Rudy - Jan Bytnar i Alek - Aleksy Dawidowski, młodzi harcerzy, którzy jak pisze autor, „w tych niesamowitych latach potrafili żyć pełnią życia (…), którzy potrafili wcielić w życie dwa wspaniałe ideały: braterstwo i służbę. W pierwszym rozdziale książki zatytułowanym „Słoneczne dni” Aleksander Kamiński przedstawia nam nieco sylwetki bohaterów oraz okres tuż przed rozpoczęciem II wojny światowej. W drugim, trzecim i czwartym rozdziale, autor opisuje działalność Alka, Rudego i Zośki w „służbie małego sabotażu” oraz udział w „akcjach dywersyjnych”. Rozdział piąty poświecony jest okolicznościom aresztowania i odbicia Janka Bytnara z rąk okupantów w „akcji pod Arsenałem”. Natomiast szósty i siódmy rozdział dotyczą już losów i walki samego Zośki w roku 1943. Akcja powieści kończy się dnia 20 VII 43, kiedy to Tadeusz Zawadzki ginie w akcji pod Sieczychami. Moim zdaniem „Kamienie na szaniec” są jednym z najlepszych utworów dla młodzieży uczącej się (i nie tylko) zPodobna praca 65%Kamienie na szanieccałego dorobku Aleksandra Kamińskiego. Autor opowiada nie tylko historię trójki młodych bohaterów, którzy oddali życie za ojczyznę, ale również o tym, jak straszliwym i niszczącym dla narodu doświadczeniem jest wojna. Kamiński skupia się głównie na akcji wydarzeń, co sprawia, że powieść nie jest nudna, lecz bardzo wciągająca. Naprawdę polecam wszystkim tę książkę, gdyż naprawdę warto ją przeczytać.„Posłuchajcie opowieści o Alku, Rudym, Zośce i kilku innych cudownych ludziach, o niezapomnianych czasach 1939-1943 roku, o czasach bohaterstwa i grozy.”Tak rozpoczyna się utwór epicki Aleksandra Kamińskiego pt: „Kamienie na szaniec”. Jest to fragment historii opowiadający o państwie, miastach, ludziach, ZHP, o wojnie, o zabijaniu i o prawdziwych zdarzeniach nie tylko dotyczących ludzi. Autor zaczerpnął ten tytuł z wiersza Juliusza Słowackiego pt: „Testament mój”.(...) Lecz zaklinam- niech żywi nie tracą nadziei,I przed narodem niosą oświaty kaganiec;A kiedy trzeba - na śmierć idą po kolei,Jak kamienie rzucone przez boga na szaniec”Pierwszy rozdział powieści Kamińskiego, nosi tytuł „Słoneczne dni”. I tak samo jak w kolejnym rozdziale pt: „W burzy i we mgle” Kamiński opowiada o życiu młodzieży warszawskiej przed wybuchem i w trakcie II wojny światowej. Sport, harcerstwo, poznawanie piękna Polski, snucie planów na przyszłość. Opis wrześniowej wojny widziany oczami osiemnastoletnich chłopców. Ci chłopcy to Alek Dawidowski, Tadeusz Zawadzki, Jan Bytnar i kilku innych bohaterskich i czwarty rozdział opowiada o walce podczas II wojny światowej. Ale jak mogli walczyć nie uzbrojeni chłopcy? Odpowiedzieli Niemcom akcjami Małego Sabotażu: zrywali flagi hitlerowskie, wybijali szyby polskim fotografom ozdabiającym swe gabloty zdjęciami umundurowanych Niemców. Na murach rysowali żółwia, który oznaczał: dla Niemców pracuj powoli, gazem łzawiący płoszyli ludzi z kin. Chłopcy zaprawieni w ryzykownych akcjach Małego Sabotażu skierowani zostali do Grup Szturmowych. Tam uczyli się jak niszczyć niemieckie urządzenia, szlaki komunikacyjne i fabryki rozdział jest rozdziałem dla mnie najciekawszym. W tym czasie przez gestapowców zostaje porwany „Rudy”. Jest przez nich katowany lecz nie wydaj swoich kolegów. W zamian za to przyjaciele organizują akcje odbicia „Rudego”, lecz Janek już ledwo żyje. W pobliżu Arsenału na ulicy Długiej toczy się krwawa walka, Bytnar zostaje uwolniony. Jego wolność nie trwa długo, gdyż po paru dniach na wskutek odniesionych ran umiera. W tej akcji został także śmiertelnie zraniony Alek. Zostaje tylko jeden Tadeusz Zawadzki. Zdarzenia opisane w tym rozdziale zostały przedstawione w filmie „Akcja pod Arsenałem”.W siódmym rozdziale Zośka pomimo załamania psychicznego dołącza się do powstania rozdział jest zakończeniem całego wkładu tych chłopców. Zośka przypadkowo aresztowany. Na szczęście nie miał przy sobie wtedy broni ani nielegalnych dokumentów. Niemcy wypuszczają go po tygodniu. Lecz ginie on w ataku na posterunek żandarmerii we wsi Sieczychy. Tak kończy się ta smutna a zarazem dodająca otuch walczącym zdaniem jest to najlepsza książka, jaką czytałam w szkole podstawowej, ponieważ opowiada o prawdziwych faktach i o prawdziwym życiu. Lecz uważam, że wcale nie musiało umierać tyle młodych ludzi - mogło być zupełnie inaczej. Z drugiej strony to dzięki takim ludziom jak oni żyjemy teraz w niepodległej Polsce. Ta książka jest warta przeczytania o czym mówią wyżej wymienione młodzież jest bardzo zróżnicowana przede wszystkim pod względem osobowości jak też zainteresowań, poglądów i życiowych celów. Według mnie młodzież można podzielić na dwie grupy: taka , która wie, co chce w życiu osiągnąć i do tego dąży poprzez dobre wyniki w nauce, umiejętne i pożyteczne korzystanie ze środków masowego przekazu (internet, telewizja, różnego rodzaju czasopisma). Ta młodzież czyta książki (nie tylko lektury), posiada szerokie zainteresowania i realizuje się w wybranych przez siebie dziedzinach. Natomiast w drugiej grupie znajdują się osoby, które nie maja określonego celu w życiu (lub nie chcą mieć!). tacy ludzie żyją chwilą, nie przykładają się do nauki, nie maja żadnych autorytetów. Wykorzystują najnowsze osiągnięcia techniki (np. internet) do własnych, przeważnie pejoratywnych faktu, ze dzisiejsza młodzież jest tak różnorodna myślę, iż „Kamienie na szaniec” Aleksandra Kamińskiego są utworem, który wzbogaca obydwie przedstawione przeze mnie grupy młodzieży. Autor tak opracował tę powieść, aby nie nudziła. Uzyskał ten efekt dzięki zastosowaniu zróżnicowanej formy wypowiedzi (opowiadania), opis, dialogi i gawędy) oraz komunikatywnego języka. Niesamowitą wartość powieści Kamińskiego potęguje fakt, iż opisane są w niej losy realnych postaci i prawdziwe zdarzenia historyczne. Rosyjski poeta Aleksander Puszkin powiedział kiedyś: ”Czytanie- oto najlepszy sposób uczenia”. Zgadam się w pełni z tą sentencją. „Kamienie na szaniec” doskonale obrazują czytelnikowi sytuację w okupowanej Polsce, ukazują a najdrobniejszych szczegółach wiedzę nie tylko historyczną jak również wiedzę o człowieku (potęgę uczuć, odwagę, bohaterstwo i przyjaźń). Książka ta wzbudza ogromne emocje, szczególnie przy przykrych scenach, czytelnik nie może się do nich zdystansować bo wie, że to wszystko jest prawdą. Losy pokolenia tragicznego opisanego w tej powieści pokazują, co tak naprawdę znaczy głęboki i dojrzały patriotyzm w życiu że „Kamienie na szaniec” są powieścią uniwersalną. Każdy (bez względu na wiek) może znaleźć w niej coś dla siebie. Przede wszystkim dzisiejsza młodzież powinna zapoznać się z tą lekturą. Młodym wydaje się , że wszystko wiedzą i, że niewiele brakuje im do doskonałości, ale ta teza jest sprzeczna z rzeczywistością. Powieść Kamińskiego uzmysławia młodzieży, iż mimo upływu lat i faktu, że żyjemy w pokoju: takie wartości jak przyjaźń, miłość do ojczyzny, odwaga i poświęcenie powinny być dla nas najważniejsze i powinniśmy te cechy w sobie kształtować. Każdy przedstawiciel młodego pokolenia po przeczytaniu tej książki na pewno zostanie wzbogacony o jakieś wartości czy poglądy. Jednak na wzbogacenie własnej kultury umysłowej potrzeba czegoś więcej niż przeczytania. Książkę trzeba zrozumieć i chcieć doznać z niej czegoś nowego.„Kamienie na szaniec” są (według mnie) wielkim dziełem. Ta książka jest ponadczasowa. Bez względu na to, czy jest wojna, czy jest pokój, historia Alka, Rudego i Zośki tkwi nadal w sercach czytelników- wzrusza i wzbudza podziw. Odpowiedzi נυℓυ$$ια odpowiedział(a) o 15:11 Krótkie streszczenie:„Posłuchajcie opowieści o Alku, Rudym, Zośce i kilku innych cudownych ludziach, o niezapomnianych czasach 1939-1943 roku, o czasach bohaterstwa i grozy.”Tak rozpoczyna się utwór epicki Aleksandra Kamińskiego pt: „Kamienie na sza-niec”. Jest to fragment historii opowiadający o państwie, miastach, ludziach, ZHP, o wojnie, o zabijaniu i o prawdziwych zdarzeniach nie tylko dotyczących ludzi. Autor zaczerpnął ten tytuł z wiersza Juliusza Słowackiego pt: „Testament mój”.(...) Lecz zaklinam- niech żywi nie tracą nadziei,I przed narodem niosą oświaty kaganiec;A kiedy trzeba - na śmierć idą po kolei,Jak kamienie rzucone przez boga na szaniec”Pierwszy rozdział powieści Kamińskiego, nosi tytuł „Słoneczne dni”. I tak samo jak w kolejnym rozdziale pt: „W burzy i we mgle” Kamiński opowiada o życiu młodzie-ży warszawskiej przed wybuchem i w trakcie II wojny światowej. Sport, harcerstwo, poznawanie piękna Polski, snucie planów na przyszłość. Opis wrześniowej wojny widziany oczami osiemnastoletnich chłopców. Ci chłopcy to Alek Dawidowski, Tadeusz Zawadzki, Jan Bytnar i kilku innych bohaterskich i czwarty rozdział opowiada o walce podczas II wojny światowej. Ale jak mogli walczyć nie uzbrojeni chłopcy? Odpowiedzieli Niemcom akcjami Małego Sabotażu: zrywali flagi hitlerowskie, wybijali szyby polskim fotografom ozdabiają-cym swe gabloty zdjęciami umundurowanych Niemców. Na murach rysowali żółwia, który oznaczał: dla Niemców pracuj powoli, gazem łzawiący płoszyli ludzi z kin. Chłopcy zaprawieni w ryzykownych akcjach Małego Sabotażu skierowani zostali do Grup Szturmowych. Tam uczyli się jak niszczyć niemieckie urządzenia, szlaki ko-munikacyjne i fabryki rozdział jest rozdziałem dla mnie najciekawszym. W tym czasie przez gesta-powców zostaje porwany „Rudy”. Jest przez nich katowany lecz nie wydaj swoich kolegów. W zamian za to przyjaciele organizują akcje odbicia „Rudego”, lecz Janek jużKamienie na szaniecledwo żyje. W pobliżu Arsenału na ulicy Długiej toczy się krwawa walka, Bytnar zostaje uwolniony. Jego wolność nie trwa długo, gdyż po paru dniach na wskutek odniesionych ran umiera. W tej akcji został także śmiertelnie zraniony Alek. Zostaje tylko jeden Tadeusz Zawadzki. Zdarzenia opisane w tym rozdziale zostały przedsta-wione w filmie „Akcja pod Arsenałem”.W siódmym rozdziale Zośka pomimo załamania psychicznego dołącza się do po-wstania rozdział jest zakończeniem całego wkładu tych chłopców. Zośka przypad-kowo aresztowany. Na szczęście nie miał przy sobie wtedy broni ani nielegalnych dokumentów. Niemcy wypuszczają go po tygodniu. Lecz ginie on w ataku na poste-runek żandarmerii we wsi Sieczychy. Tak kończy się ta smutna a zarazem dodająca otuch walczącym zdaniem jest to najlepsza książka, jaką czytałam w szkole podstawowej, po-nieważ opowiada o prawdziwych faktach i o prawdziwym życiu. Lecz uważam, że wcale nie musiało umierać tyle młodych ludzi - mogło być zupełnie inaczej. Z dru-giej strony to dzięki takim ludziom jak oni żyjemy teraz w niepodległej Polsce. Ta książka jest warta przeczytania o czym mówią wyżej wymienione argumenty. נυℓυ$$ια odpowiedział(a) o 15:12 A tu masz krótki Quiz na sprawdzenie umiejętności:)[LINK] Film w dobrej jakości można obejrzeć tu: [LINK] Uważasz, że ktoś się myli? lub „Kamienie na szaniec” są we wszystkich szczegółach oparte na rzeczywistych faktach. Są dokumentem, któremu nadano formę opowieści. – tak napisał Aleksander Kamiński w „Uwagach” do „Kamieni na szaniec”. Utwór nie posiada znamion fikcji literackiej i opowiada wyłącznie o autentycznych wydarzeniach, ludziach i miejscach. O zaliczeniu książki Aleksandra Kamińskiego do dokumentów epoki decyduje kilka czynników. Wszystkie opisane w niej wydarzenia i sytuacje zostały potwierdzone przez historyków nawet w najdrobniejszych szczegółach. Kamiński od pierwszych dni okupacji niemieckiej działał w konspiracyjnych organizacjach harcerskich, a bohaterów „Kamieni na szaniec” znał osobiście. Podczas pracy nad utworem wykorzystał więc własne doświadczenia, a ponadto relacje innych osób – świadków zdarzeń, rodziny i przyjaciół „Alka”, „Rudego” i „Zośki”. Ważnym źródłem informacji stał się dla niego także pamiętnika Tadeusza Zawadzkiego, który stanowił podstawowy materiał do rozdziału „Akcja pod Arsenałem”. Drugim ważnym elementem, który pozwala traktować „Kamienie na szaniec” jako dokument epoki, jest wierność realiom, które autor precyzuje podając ścisłe daty, nazwy miejsc i ulic. Historia o trójce przyjaciół została doskonale umiejscowiona w czasie i przestrzeni. Czytelnik wraz z nimi wędruje ulicami Warszawy, poznaje dokładnie miejsca poszczególnych akcji, co dodatkowo uwiarygodnia fabułę. Kamiński zawsze podaje miejsce i czas wydarzeń. Akcja „Kamieni na szaniec” rozpoczyna się w czerwcu 1939 roku i kończy się w dniu 21 sierpnia 1942 roku – z chwilą śmierci Tadeusza Zawadzkiego „Zośki”. Równie ważnym elementem utworu jest warstwa psychologiczna. Aleksander Kamiński okazał się wnikliwym pedagogiem-obserwatorem, co umożliwiło mu wierne odzwierciedlenie charakterów swoich bohaterów. Wszystkie postaci dzieła, zarówno pierwszo- jak i drugoplanowe, są autentyczne – noszą również swoje prawdziwe nazwiska i pseudonimy konspiracyjne. Co więcej – są tacy, jakimi byli w rzeczywistości, mówią własnymi słowami, dzieląc się prawdziwymi przeżyciami. Autor precyzyjnie utrwalił ich wygląd zewnętrzny, sposób bycia, gesty. Dzięki temu żyją oni własnym życiem na kartach książki, są indywidualnościami. Kamiński ukazał ich nie tylko w działaniu, na tle rówieśników i domu rodzinnego – zdołał przede wszystkim odtworzyć ich świat wewnętrzny: zainteresowania, ambicje życiowe, marzenia, uczucia. W miarę rozwoju akcji czytelnik obserwuje dojrzewanie emocjonalne młodych ludzi w trudnych, wojennych warunkach. W bohaterach „Kamieni na szaniec” kształtują się nowe cechy charakterów, zmienia się ich system wartości, uczą się rozwagi, odwagi, odpowiedzialności. Dzięki temu opowieść o „Alku”, „Rudym” i „Zośce” można uznać za mistrzowskie studium pokolenia, które uczyło się czym jest honor, niebezpieczeństwo i śmierć. Te właśnie cechy: wierność faktom, konkretyzacja czasu i przestrzeni akcji oraz warstwa psychologiczna utworu, sprawiają, że „Kamienie na szaniec” Aleksandra Kamińskiego można zaliczyć do dokumentów ten artykuł?TAK NIEUdostępnij

opowiadanie twórcze kamienie na szaniec